Julia Wilska, drobniutka właścicielka sklepu obuwniczego “Maluch”, nie spodziewała się, że to właśnie ją spotka zaszczyt spotkania samego prezydenta. Nie posiadała się z radości i nerwowo wyglądała przez okno witryny sklepowej na ulicę. Dziennikarze i kamery mieli pojawić się lada chwila. Pomieszczenie było skromnie urządzone. Większość podłogi zajmowały pudła na buty poukładane w ciasne alejki. Na górnych pudełkach prezentowały się towary, głównie dziecięce buciki w różnych kolorach. Julia przygotowywała się do tej wizyty od dwóch dni. Wysprzątała nawet zapuszczone zaplecze i jeszcze rano przetarła szybę. “Maluch” miał stać się symbolem zmiany jaką wprowadzał rząd. Dzięki dotacjom, które przyznane zostały rodzinom wielodzietnym, jej mały biznes zaczął przynosić duże zyski. Julia była w stanie pracować na siebie. I taką historię miała zaprezentować w wywiadzie z narodową telewizją. Historię dobrej zmiany.
Dochodziło południe, gdy do sklepu wszedł mężczyzna z walizką. Po wymianie grzeczności, mężczyzna rozejrzał się i wyjaśnił jak będzie wyglądała wizyta. Po czym zniknął na chwilę i wrócił z kamerą, dużym włochatym mikrofonem i elegancko ubraną panią reporter. Wysoka blondynka ubrana w elegancki płaszcz spojrzała z niesmakiem na wystrój sklepu. Gdy zobaczyła, że Julia ją obserwuje szybko zmieniła wyraz twarzy i ze sztucznym uśmiechem zwróciła się do właścicielki:
- Ma Pani bardzo gustowny sklepik. - powiedziała dziennikarka, po czym wskazała Julii miejsce w którym ma się ustawić. Dziennikarka sięgnęła po mikrofon i zrobiła test. Spojrzała na kamerzystę i poczekała aż ten się ustawi.
- Proszę mi opowiedzieć o sobie. - zażądała blondynka i wysunęła mikrofon w kierunku ekspedientki. Julia rozpoczęła odpowiedź drżącym głosem. Była skrępowana ale wraz z kolejnymi pytaniami dziennikarki powoli zaczynała się rozluźniać. Po trzydziestu minutach kobiety podziękowały sobie wzajemnie.
- Proszę czekać. - powiedziała dziennikarka. - Pan Prezydent już do nas zmierza.
Po kilku minutach przed sklepem pojawiła się grupka ludzi. Julia zauważyła, że większość z nich to młodzi ludzie z dziećmi. Grupą dowodził mężczyzna z kamerą. Rozkazał niektórym rodzinom wejść do sklepu i pomóc dzieciom przymierzyć towar. Julia posłusznie ruszyła z pomocą nowym klientom. Po chwili tłum przed sklepem rozstąpił się i dwóch dużych mężczyzn w czarnych płaszczach weszło do sklepu. Rozejrzeli się, po czym kiwnęli głową do kamerzysty. Drzwi do sklepu otworzyły się ponownie i wszystkie oczy zwróciły się ku mężczyźnie który przez nie przeszedł. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Olaf Marduk, był elegancki i przystojny. Julia poczuła, że policzki ją pieką gdy uścisnął jej rękę i pogratulował sukcesu. Kobieta spojrzała mu w oczy i przez chwilę poczuła jak miękną jej kolana. Prezydent jednak szybko przeszedł do oglądania towarów oraz rozmowy z klientami. Po kilku zdjęciach z dziećmi, Prezydent Marduk przywitał się jeszcze z dziennikarką. Juli wydawało się, że pocałunki jakie mężczyzna złożył na policzkach blondynki były zdecydowanie za długie, a jego ręka nie powinna znajdować się wtedy na jej talii. Jednak pomimo tej czułości, oboje szybko rozeszli się w swoje strony.
Następne chwilę minęły na pozowaniu i uśmiechaniu się przed kamerą. Po czym Prezydent Marduk zaproponował przejście do następnego punktu programu. Prezydent spojrzał jeszcze raz w kierunku Juli i lekko skłonił głowę. Pokiwał zebranym w sklepie na pożegnanie i gdy miał już przejść przez drzwi wejściowe, drogę zagrodził mu mężczyzna z kamerą. Scena ta wydarzyła się tak szybko, że Julia nie miała nawet czasu krzyknąć. Operator kamery, ten sam który jeszcze chwile temu nagrywał z nią wywiad, wyciągnął z kieszeni broń i przytulony do Prezydenta, strzelił mu prosto w serce.