top of page

OBUDŹ WYOBRAŹNIĘ

Witaj goÅ›ciu w mojej skarbnicy pomysłów. Wydruki z pamiÄ™ci to blog na którym publikujÄ™ swoje historie. Znajdziesz tu teksty różne - trochÄ™ smutnych, trochÄ™ wesoÅ‚ych.  Jeżeli  masz ochotÄ™ na krótkÄ… historiÄ™ przy kawie to dobrze trafiÅ‚eÅ›. UsiÄ…dź wygodnie, oprzyj plecy, popraw jasność ekranu i czytaj...

Home: Witaj
Home: Blog2
29793_edited.jpg

O MNIE

Piszę wieczorami z małego mieszkania w centrum Amsterdamu. Pisaniem nie zarabiam na życie. W pisaniu najczęściej przeszkadza mi pewien czarny grubawy włochacz bądź pusty kubek z herbatą. Staram się pisać krótko i treściwie, ale w praktyce jestem raczej ogrodnikiem. Lubię postacie które tworzę i przejmuję się ich losami. Robię plan ale to raczej fabuła prowadzi mnie, niż ja fabułę. Inspiracje znajduję wszędzie, ale najczęściej w podróży. Wydruki z pamięci to blog osobisty ale historie, które opisuję są fikcyjne. Jeżeli spodobało Ci się któreś z moich opowiadań, daj mi znać!

​

Paulina

Home: Info
  • ZdjÄ™cie autorawydrukizpamieci

Wydruk o emocjach

Zaktualizowano: 11 kwi 2020


Zza rogu ulicy wyszła nagle Panika. Miała mocny makijaż i postawione wysoko różowe włosy. Rozejrzała się w lewo i w prawo. Potem za siebie, po czym niepewnie ruszyła przez środek ulicy. Zatrzymała się nagle w połowie drogi, kiedy zobaczyła nadjeżdżający z szybką prędkością samochód. W tym momencie przy Panice znalazł się Strach. Strach złapał Panikę za obie ręce i trzymał. Panika przewróciła nerwowo oczami. To w lewo do rogu, to w prawo na chodnik. Przerzucała tak wzorkiem a źrenice zwęziły się jej pod wpływem świateł zbliżającego się auta. Panika zatrząsała się i w ostatniej chwili kopnęła Strach między nogi. Całą siłą rzuciła się na chodnik. Auto minęło ją o milimetry. Kierowca nawet się nie zatrzymał. Strach gdzieś zniknął. Panika zastanawiała się czy został przejechany czy też zdążył uciec.


W końcu Panika podniosła się z ziemi i rozejrzała wokół. Na ulicy nie było nikogo. Tylko śliska jezdnia i zimny beton. Dziewczyna szybko ruszyła przed siebie. Z kieszeni puchowego płaszcza wyciągnęła telefon. Ekran był potłuczony. Panika wcisnęła i przytrzymała długo przycisk na boku urządzenia. Nie było żadnej reakcji. Koło Paniki zaraz pojawiła się Złość. Była piękna. Panika zapatrzyła się na jej bujne kręcone loki i na czerwone z emocji policzki. Nim się spostrzegła, Złość złapała telefon z jej rąk i cisnęła nim w niebo. Obie kobiety złapały się za ręce i niczym dzieci zaczęły tupać w betonowe podłoże z całej siły. Kiedy brakowało już sił w nogach, Złość spojrzała w niebo i rozdarła gardło w krzyku. Wtedy pojawił się ten trzeci - mizerny i chudy mężczyzna. Przyszedł Smutek. Powoli złapał Złość za ramiona. Złość puściła Panikę. Mężczyzna chwycił piękną kobietę za rękę i odprowadził ją wolnym krokiem w kierunku nieoświetlonej części miasta. Panika znowu została sama.


Po drugiej stronie ulicy zaczęła słyszeć głośny dzwonek. Panika zakryła dłonią usta i lekko przygryzła palec wskazujący. Odjedzie! pomyślała Panika. Szybkim ruchem odwróciła się i zaczęła biec prosto przed siebie. Rozglądała się dookoła szukając kogoś. Nie rozumiała dlaczego na nią nie czekał. Biegła co sił w nogach.


Kiedy dotarła na dworzec kolejowy, zwolniła trochę i wyprostowała plecy. Sprawdziła tablicę odjazdów i peron. Pobiegła na niego nie zwracając uwagi na ludzi których po drodze przepycha. Wbiegła na peron zdyszana. Nie zdążyła. Odprowadziła wzrokiem światła pociągu znikającego za zakrętem.


Panika usiłowała spowolnić oddech aby nie wzbudzać zamieszania. W końcu usiadła na ławce. Rozglądała się dokładnie po przechodniach ale nie widziała znajomej twarzy. Spod kapturów i czapek spoglądały na nią czasem smutne miny. Wśród nich znalazła Zmęczenie, stojące przed głównym wejściem i palące papierosa. Zmęczenie szybko ustąpiło miejsce Niecierpliwości, która potrąciła go torebką wychodząc ze środka budynku na zewnątrz. Niecierpliwość szybko ruszyła w stronę postoju taksówek stukając obcasami wysokich kozaków.


Panika czekała. Czekała pół godziny. Czekała godzinę. Następne półtorej. Aż poczuła jak jej postawione wysoko włosy zaczynają opadać na ramiona. Przeczesała je lekko ręką i poczuła jak miękną. Obok niej znów pojawił się on. Przeraźliwie chudy i mizerny. Odwróciła oczy do nieba, a on złapał ją za rękę. Była morka. Rękawiczki miał przesiąknięte. I wtedy Panika poczuła jak cała robi się zimna i mokra. A całe ciepło ucieka z niej przez poliki. Panika zobaczyła jak na jej miejsce wciska się bezceremonialnie Wstyd. Wstyd był piegowaty i gruby. Płaszcz mu się nie dopinał na brzuchu i oddychał przez usta. Panika szybko podniosła się z miejsca. Nie było sensu dłużej czekać. Pomaszerowała w kierunku szarych bloków. Po drodze kilka razy odwróciła się jeszcze aby spojrzeć za siebie. Nie było nikogo. Całą drogę, krok w krok, podążał za nią ten obrzydliwy Wstyd.


W domu od progu powitała ją Tęsknota. Tęsknota żwawo próbowała wskoczyć jej na nogi. Gdy ciężkie skórzane buty Paniki wylądowały pod kaloryferem, Tęsknota powąchała je i wesoło zamerdała ogonkiem. Panika zajrzała do salonu. Na kanapie, jak co wieczór, siedzieli Żal i Obojętność. Żal był jej bliski. Zostali sami na tym świcie. Panika pamiętała jaki potrafił być ciepły i mądry. Jak spędzali razem popołudnia i grali. Panika na pianinie, a Żal na skrzypcach. Ale nie grali już bardzo długo. Nie grali odkąd opuściła ich Miłość. Panika wyrwała się z zamysłu, bo czuła że poliki znowu ją pieką. Krótkim słowem dała znać, że wróciła. Żal odwrócił się do niej by zapytać jak dzień. Obojętność nawet nie spojrzała. Panika szybko schowała się w głąb korytarza. Nie chciała, żeby Żal się niepokoił. Skłamała coś na poczekaniu i zabierając ze sobą Tęsknotę zamknęła się w swoim pokoju. Widziała jak piegowaty oblech uśmiecha się do niej zza drzwi do korytarza.


Gdy obudziła się następnego ranka, włosy stanęły jej dęba. Po wielu nieudanych próbach Panika nie była w stanie nad nimi zapanować. Zaczesała je tylko lekko grzebieniem i przypięła spinką. Do szkoły wybrała dłuższą trasę. Nie chciała przechodzić koło tego nieszczęsnego dworca już nigdy więcej. Zatrzymała się tuż przed drzwiami budynku i zawahała się. Poczuła jak grubas w niedopiętym płaszczu wypycha ją z powrotem. Poddała się mu i zrobiła kilka kroków w tył. Już miała się odwrócić i uciec, gdy nagle poczuła jak ktoś kładzie jej ręce na plecach. Ręce były ciepłe, a ich ciepło rozpływało się po jej ciele. Panika odwróciła głowę i zaskoczona zobaczyła za sobą małą dziewczynkę. Odwaga pomimo swojego młodego wieku minę miała poważną. Jak gdyby była największa i najsilniejsza na świecie rozkazała grubasowi odejść. Wstyd spojrzał na dziewczynkę z drwiącym uśmiechem i popchnął Panikę o kolejny krok do tyłu. I wtedy, dziewczynka zaczęła krzyczeć. A potem zaczęła też tupać i grozić tak wyniośle aż nawet Wstyd nie miał innego wyjścia jak tylko odsunąć się jej z drogi. Panika wykorzystała tą szansę i podążyła za Odwagą.


Zatrzymały się dopiero przed ich salą lekcyjną. I wtedy Panika go zobaczyła. Siedział sam pod ścianą i czytał podręcznik. Gdy go zobaczyła serce zaczęło bić jej szybciej. I wtedy poczuła jak Odwaga powoli ją opuszcza. Szybko rozejrzała się wkoło szukając drogi odwrotu ale nie zdążyła. Dostrzegł ją. Gdy do niej podszedł, Panika poczuła, że serce wyskoczy jej z piersi. Nie wiedziała co powiedzieć, więc pozwoliła jemu mówić. A on gadał i tłumaczył. Tłumaczył długo i zawile. Rumienił się przy tym. Panika słuchała i potakiwała, ale czuła że coś jest nie tak. Czuła, że przestrzeń między nimi się zmniejsza. Z każdym jego słowem coraz mniej go widziała i kiedy przestał mówić, zobaczyła że nie stoją już do siebie twarzą w twarz. Między nimi stała ta piękna kobieta o bujnych lokach. Ta Złość. I on tak zapatrzył się w tę jej piękną twarz, że nie zauważył gdy uderzyła go otwartą dłonią w twarz.


Złość momentalnie znikła, a Panika urosła chyba o dobry metr do góry. Włosy tak jej się zjeżyły, że aż spinka pękła. Zaczęła szukać drogi ucieczki. Już widziała jak zza rogu szkolnego korytarza idzie w jej stronę Strach. Widziała jak przy schodach na pierwsze piętro czai się na nią Wstyd. Przez najbliższe okno zaglądał do niej Żal. Panika rozglądała się nerwowo wokół i nie widziała już żadnej drogi ucieczki. Jej świat stawał się coraz mniejszy i powoli brakowało jej tlenu. Była już gotowa uciec w kierunku Żalu, gdy stało się coś niespodziewanego. On zamiast wyzwać ją i odrzucić, przyciągnął ją mocno do siebie. Panika próbowała się wyrwać, ale jej nie pozwolił. Trzymał ją tak i głaskał. Powtarzał, że wszystko będzie dobrze. Pocałował ją w czoło i posadził koło siebie na podłodze.

I siedzieli tak razem. On i Panika. Głaskał ją i uspokajał aż Panika zupełnie zniknęła.


Koniec.


7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Home: Kontakt
bottom of page